Recenzja filmu

Mała Miss (2006)

Błyskotliwy i zabawny sposób na nietypowe kino drogi, w którym bohaterowie pod wpływem odbytej podróży nie tylko przechodzą wewnętrzną przemianę oraz konfrontację z często o wiele większymi od siebie odmieńcami, ale również przeżywają tak rozmaite i szalone doświadczenia, które mogłyby doprowadzić na skraj załamania nerwowego lub całkowicie złamać niejedną rodzinę, ale na pewno nie Hooverów. Pozornie to zupełnie do siebie niedopasowana i odmienna szóstka oryginałów i ekscentryków. Począwszy od marzącej o udziale w konkursie piękności ośmioletniej Olive, jej ojca Richarda zmagającego się z bankructwem i bezskutecznie próbującego sprzedać innym wyznawaną przez siebie zasadę "9 kroków", niezbędną w osiągnięciu życiowego sukcesu, następnie nienawidzącego wszystkich ludzi i obsesyjnie zaczytującego się w dziełach Nietzschego brata Dwayne'a, który złożył "śluby milczenia", aby dostać się do upragnionej akademii lotniczej, przez przechodzącego bolesny zawód miłosny gaya i niespełnionego zawodowo drugiego największego badacza twórczości Prousta w Stanach, wujka Franka, a skończywszy na nazbyt nowoczesnym dziadku Edwinie, który nie stroni od licznych życiowych uroków i używek, na czele z heroiną, za której zażywanie zostaje wyrzucony z domu spokojnej starości oraz matce Sheryl, desperacko starającej się utrzymać i tak mocno już naderwane więzy rodzinne. Mimo wzajemnej niechęci i wielu oporów wszyscy razem wyruszają do Kalifornii starym, wysłużonym i powoli rozlatującym się żółtym Volkswagenem busem, aby kibicować Olive w zdobyciu przez nią wymarzonej korony "Małej Miss". Niezachwiana dotąd wiara Richarda w to, że "na świecie są dwa rodzaje ludzi: zwycięzcy i przegrani", poddana zostanie największej próbie z wszystkich dotychczasowych, a reszcie członków pozwoli spojrzeć na swoje życie z zupełnie dotąd nieznanej perspektywy, o jakiej nawet im wszystkim się nie śniło. Obfitująca w niesprzyjające, zarazem smutne i wesołe, okoliczności oraz nieoczekiwane i mocno zaskakujące, liczne przygody-wyzwania - podróż pozwoli im również zmierzyć się z własnymi słabościami, nabrać dystansu do siebie samych, spróbować zakosztować czegoś zupełnie nowego, a konkurs piękności odkryć w sobie talenty i zdolności, jakie wcześniej nawet nie przyszłoby im do głowy. To znakomity i pełen pozytywnej energii pomysłowy obraz, którego końcowa scena autentycznie rozbraja, udowadniając nawet największym niedowiarkom oraz wszystkim "czarnym owcom", że nawet tak znane, schematyczne i wytarte, choć jednocześnie jakże trafne powiedzenie "z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciu" czasem przy odrobinie dobrej woli może być odczytane nieco inaczej, wszak nie od dziś wiadomo, że "pozory mylą".